KONTAKT

MAIL: PRUS@PRUSOWIE.PL


Licznik


PILEWSCY SAGA
Grzegorz Białuński
RÓD PRUSA KLECA
PUBLIKACJE
PUBLIKACJE
Aneks I

PUBLIKACJE
Aneks II

KONFEDERACJA PRUSÓW 

Od czasu przybycia Słowian na obecne tereny Rzeczpospolitej i prawie od samego początku, t.j. gdzieś od około X wieku, Prusowie dla Słowian zawsze byli solą w oku. I tak to u historyków pozostało do dnia dzisiejszego. Jeśli pisano i dalej się pisze, to tylko negatywnie, n.p. plemiona, bez państwa i barbarzyńcy. Chociaż, w rzeczywistości, Prusowie nigdy Koronie żadnej krzywdy nie wyrządzili. A z kolei, zniknięcie Prusów z mapy Europy, Rzeczpospolitą bardzo drogo kosztowało. Wystarczy wymienić rozbiory i II-gą Wojnę Światową. Historia się mści.
Polskim historykom nic pozytywnego o Prusach przez gardło przejść nie może. Takie zachowanie nie zasługuje na żadne usprawiedliwienie, zawirowaniamy politycznymi a wręcz zasługuje na stwierdzenie o bezgranicznym upośledzeniu w myśleniu. Nie zauważają niczego innego jak tylko to samo co pisze się od XIII-go wieku. Nie spotrzegają nawet tego, że obecność Prusów w tej części Europy stanowiło stabilizację, której brak jest widocznym do dnia dzisiejszego. Gdyby nie, słowiańscy książęta w pogoni za łupem, to historia całej Europy potoczyć się mogła zupełnie inaczej. Historycy cieszą się bezwartościowymi tytułami naukowymi potrzebnymi do autorytatywnych wypowiedzi, utrzymania stanowisk i finansowych korzyści za każdą zapisaną banałami kartkę.

Ale, tu chodzi o zupełnie coś innego, skoro już hiszpański podróżnik Ibrahim ibn Jakub w roku 965 odwiedza Bałtyk nazywa Prusów - Brus, kiedy oni sami siebie nazywali Prusai a kraj swój Prusa. Są słynni z odwagi i zmuszani do ciągłej walki z sąsiadami. Dopiero dzisiaj wiemy, że byli nimi Celtowie i Sarmaci. Nazywali siebie Prusai, więc sama ta nazwa oznacza, że musieli żyć w harmonijnej wspólnocie. Rzadkie zjawisko na tak odległe czasy.

W Niemczech Tolkemita w swoim Kalendarium Prusów podaje, że w 350 roku naszej ery, gremium rodów pruskich złożyło hołd wielkiemu wodzowi Ostrogotów Hermanarykowi z jednoczesnym przyjęciem Gotów społecznego porządku. 
Mogło to być tylko z inicjatywy Gotów i nie odbyło się to pod jakimkolwiek przymusem czy podbojem. Doszło do porozumienia pomiędzy Aestami (Sarmatami pra Słowianami) i Gotami (Celtami). Pomimo kulturowych różnic, nastąpiło porozumienie, wspólnota zawarta w tak odległym czasie. Chodziło o wspólną militarną unię i strzeżenie jej przeciwko rabunkowymi najazdami i zewnętrznej agresji. W następnych wiekach porozumienie Prusów w ramach hołdu Hermanarykowi zdało egzamin. Szczególnie wtedy kiedy Skandynawowie próbowali zakładać swoje forty na Sambii, i bezskutecznie próbowali ustanowić kontrolę nad Prusami w zbieraniu haraczu. Goci doświadczeni w swych licznych uprzednich wędrówkach doskonale zdawali sobie sprawą, że przyszłość może przynieść wiele niespodzianek w postaci sąsiedzkich zakusów. Goci byli militarnie zorganizowanym ludem ze społecznymi strukturami. Unia Aestów z Gotami, stwarzała, że byli liczebnie większym i silniejszym ugrupowaniem ludów.
Prusowie w roku 523 przybyli z wizytą do cesarza Rzymu, Ostrogoty, Teodoryka Wielkiego w Rawennie z darami bursztynu. Byli z audiencją u samego cesarza, spotkanie zostało zarejestrowane, ale już nie to, które było z ust do ust. W drodze powrotnej Prusowie wracają razem z wysłannikami cesarza Waidewuto i Bruteno. W tym samym roku mają w Honedzie spotkanie z wiodącymi Prusów rodami. Celem spotkania było przyjęcie przez Prusów nowego prawa, które porządkowało codzienny tryb między ludzkiego współżycia. Przestrzeganie tego prawa zobowiązywało wszystkich Prusów. Posiadanie jednej żony, niesienia pomocy potrzebującym, pomocy rozbitkom i głodnym, pomocy osamotnionym kobietom i tym podobne, tak jak według chrześcijańskiej wiary. Nie było to przyjęcie wiary. Goci byli Chrześcijanami z pierwotnymi Chrystusa naukami, byli Arianami. Przyjęcie prawa odbyło się bez przemocy, na zasadzie ogólnego wśród Prusów porozumienia. W każdej wspólnocie o różnych kulturach takie wydarzenie nie jest łatwym do przeprowadzenia. U Prusów, prawo to zostało przekazywane jako jedyna władza, powszechnie przez Prusów przyjęta i przestrzegana. W póżniejszym wieku, w wieku XI-tym o Prusach podaje niemiecki kronikarz geograf Adam z Bremy, “homines humanissimi” czyli “ ludzie najbardziej ludzcy”. Nie tylko Adam z Bremy tak spostrzegał Prusów. Dużo wcześniej opinia podróżników o Prusach była dla nich jak najbardziej pozytywna. Prusowie między sobą nie mieli zatargów i nie prowadzili wojen. Regularnej zbrojnej siły nie posiadali. Wspólnego wodza nie wybierali, gdyż jako takiego lud wybierał tylko do obrony przeciwko agresorom. Prusowie byli poza kościelnym feudalizmem, bardzo cenili wolność i tak samo szanowali i uznawali innych wolność. Obecna historiografia o Prusach jest kontynuacją tej od XIII - go wieku, nadal bardzo negatywna. Pomimo, że mamy nowe i dostępne żródła wiedzy dzisiejsi historycy są szkoleni do negatywnej taktyki odrzucania prawdy, wyszukując fałsz o Prusach. Dzieje się to z premedytacją, historyczna anty pruska ideologia. Naśladując Adama z Bremy możemy ich nazwać “durni z najdurniejszych”.

Z racji położenia nad Bałtykiem, Prusowie posiadali dwa porty. Port Truso, położony głęboko na końcu Zalewu Wiślanego z warsztatami o wysokim rzemieślniczym kunszcie. Nie do zdobycia od strony morza, od lądu położony nad jeziorem Drużno był niedostępny. Drugi port Wiskiauten na Sambii, na zakolu rzeki Niemen, był otwarty na Bałtyk. Porty te współpracowały ze sobą, wymieniając rzemieślnicze wyroby z Truso na obfite zasoby bursztynu z portu Wiskiauten, który miał otwartą przestrzenią na Ruś, bogatą w futra i skóry. W handlu obydwa porty uzupełniały się towarami lądem czy wodą wzdłuż Zalewu Wiślanego. Z obydwu portów szły bursztynowe handlowe szlaki z wyrobami warsztatów Truso plus futra i skóry z Wiskiauten. Prowadzenie takich handlowych interesów nie mogło mieć miejsca bez zorganizowanej wspólnoty. Angielski żeglarz Wulfstan płynąc około 890 roku wzdłuż wybrzeża Zalewu Wiślanego opisuje, że “jest tam dużo miast”. Zamieszkane było ludem różnego pruskiego etnosu nazywanego Widiwariami. Nie można tego wykluczyć, że będąc z różnych kultur było tam harmonijne współżycie. Gocki historyk z VI-go wieku Jordanes w dziele De origine actibusque Getarum, ed. Th. Mommsen, lib. I, c. 5. Przekład: M.Plezia) opisuje Estiów (Prusów) słowami: “Nad brzegiem zaś oceanu [Bałtyku], tam gdzie trzema ujściami wchłania on wody rzeki Wistuli, siedzą Widiwariowie, złączeni w jedno z rozmaitych narodów. Za nimi żyją nad brzegiem oceanu Estowie, ludzie bardzo spokojni”. Nazwa Widiwariów miała znaczyć jako “mądrych mieszańców”, i jak można spostrzec była to Prusów wspólnota. Położenie portu Wiskiauten jego otwartość do Bałtyku, stwarzała możliwości na ataki rabunkowe ze strony morskich piratów czy jak kto woli wikingów. Z tego względu port musiał posiadać militarne obronne przedporcie. Taką militarną bazą stanowiło przedporcie Kaup, której obronność zabezpieczali wspólnie Goci z Sarmatami, było to w ich obopólnym interesie.
Pomimo, że powszechnym Prusów zajęciem było łowiectwo, rybołówstwo, gospodarstwa pulka, trudnili się przedewszystkim z wielkim sukcesam handlem i rzemieślnictwem.
W najstarszej rosyjskiej odnotowanej handlowej osadzie, póżniej powstało miasto Novogorod, do dnia dzisiejszego istnieje tam nazwa, ulica Pruska. Rosyjscy naukowcy twierdzą, że na pewno była tam już w roku 1184 a najprawdopodniej dużo wcześniej i to ma być poświadczone. Jest bez dyskusyjnym dowodem o Prusów obecności w Novogorodzie. Nie ma tam innych takich starych, podobnych i wczesnych historycznych znaków o obecności jakiegoś innego etnosu, obcej tożsamości. Prusowie uczestniczyć mogli w założeniu miasta a jeśli nie, to z pewnością w jego rozwoju, w Novogorodzie posiadali handlową placówkę. Z lokalnymi mieszkańcami stosunki musiały się układać dobrze skoro nazwa ulicy przetrwała.
Novogorod w połowie IX wieku jest targany niepokojami przez Waregów ze Skandynawii, łupili Novogorod i również zakłócili pruską handlową placówkę. Słowo wareg uważane jest za prasłowiańskie, wywodzące się od rosyjskiego słowa wrag, oznaczające wroga, nieprzyjaciela. Z Kaup wychodzi drużyna zbrojnych pod przywództwem Ruryka i w roku 862 przybywa do Novogorodu, wprowadzając porządek, zabezpieczając Prusów żywotne tam handlowe interesy. Historyczna postać Ruryka jego tożsamość jest w Rosji mocno kontrowersyjna. Było tam nawet przekonanie, że był słowiańskiego pochodzenia. Do Ruryka przyznają się Szwedzi, Duńczycy a nawet Finowie. Jeśli nazwisko Ruryk porównamy z nazwiskami wielkich gockich wodzów to mamy, Hermanaryk, Weduka, Atanaryk, Aoryk, Geberyk, Ardaryk, Roderyk, Euryk, Amalaryk, Alaryk, Wideryk, Eutaryk czy Teodoryk. Ta zbieżność brzmienia nazwisk jest tak bliska do Ruryka, że śmiało można odrzucić skandynawskie Ruryka pochodzenie i bezwarunkowo przyjąć jego za wodzowskie pochodzenie od Gotów czyli Celtów. Innymi słowy hołd Hermanarykowi, zdał egzamin w Novogorodzie.
Pomaga nam w tym współczesny wybitny szwedzki historyk Herman Lindquist, który zaprzecza o obecności Gotów w Skandynawii. Więc, jest to dowód na wyłączne z Prus Ruryka pochodzenie. Złożenie Hermanarykowi aktu hołdu wskazuje na Prusów militarną wspólnotę, chociaż Wiskiauten i Kaup nie było terenem zamieszkałym przez Gotów. Jako militarnie sprawniejsi, byli obecni w Wiskiauten. Ruryk został zaakceptowany w Novogorodzie. Od tego momentu historia Rusi Novogorodzkiej nabiera rozpędu. Po śmierci Ruryka w 879-tym roku w uporządkowanym Novogorodzie rozgorzała walka o władzę. Rosjanie nagminnie bez wiarygodnej dokumentacji przypisują, że spadkobiercami władzy w Kijowie byli potomkowie lub krewni Ruryka, należy w to wątpić, dokumentacja drzewa genealogicznego różnych książęcych rodów jest pełna konfabulacji. Współczesne testy genetyczne na potomkach książąt ruskich i polskich nie wskazują na obecność Celtów.

Dla Novogorodu przygoda z Prusami nie skończyła się na Ruryku. Przejdżmy do okresu około 980 roku kiedy do władzy w Kijowie doszedł Włodzimierz Wielki. W ojcowiznie, znowu w problematycznym zapisie, miał otrzymać Novogorod skąd w roku 977 musiał uciekać. Nie mamy wiedzy, gdzie się miał udać i gdzie udało się jemu zbrojnych sprzymierzeńców zorganizować. Zdecydowanie nie była to Skandynawia. Najbliżej było do Prusów Aestów pra Słowian czyli Sambii. Wszystko wskazuje, że zbrojni z Kaup przyszli z pomocą. W 978 roku odbił Novogorod, a następnie wkroczył do Kijowa. Nie jest tu celem opisywania wszystkich wydarzeń bo to nie jest istotne, inna jest intencja tego eseju.
Ponad dekadę temu rosyjskie wykopaliska w Kaup poza licznym w grobach uzbrojeniem, odkryto kamień z wyrytym Trójzębem datowanym najwcześniej na VII/VIII wiek naszej ery. Jest to dodatkowym świadectwem dla Wiskiauten jak i Kaup o dużo wcześniejszym założeniu tak portu jak i twierdzy.
Znalezisko to pozwala na dywagacje o Włodzimierzu Wielkim który wybija w Kijowie złotą monetę z Trójzębem, z kolei staje się on herbem Kijowa a następnie godłem Ukrainy.

Oprócz starannego wykonania monety wyróżniała ją słowiańska inskrypcja ВЛАДИМИРЪ НА СТОЛЬ z wizerunkiem władcy na tronie, oraz Trójzębu, jakoby herbu Rurykowiczów. Ale to nie był herb tylko symbol. Było to pierwsze świadectwo Trójzęba w Kijowie. Nie ma żadnych wątpliwości, że Włodzimierz wziąl ten symbol od Prusów. Podczas jego ucieczki z Novogorodu musiał przebywać wśród Prusów i stamtąd przybył z drużyną zbrojnych do Novogorodu. I jako Prusowi indo europejczykowi symbol dobrze był znany

Nie mamy ilustracji Trójzęba z Sambii, ale mamy Trójząb wyryty w kamieniu znaleziony na Warmii w okolicach Olsztyna. Są takie dwa, ilustrujemy tylko jeden.

Z Włodzimierza pochodzeniem jest jeszcze jeden dylemat, jego nazwisko, które wskazuje na jego z Prus pochodzenie.
W spisie pruskich imion według Trautmanna występują imiona takie jak Woymir czy Woldemyr. Większość słowiańskich imion posiada końcówkę MIR. Tak jest w Polsce, w Rosji i na Ukrainie. Można domniemywać że imię Volodymir (Włodzimierz) jest pruskiego pochodzenia od Sarmatów pra Słowian.
Końcówka MIR występuje nie tylko wśród imion słowiańskich. Po śmierci wielkiego wodza Gotów Hermanaryka władzę przejmuje Withimir.
Jeśli chodzi o samą obecność Prusów w tym okresie czasu, to świadectwem jest ukraińskich archeologów badania cmentarza, 100 km. na południe od Kijowa. Twierdzą, że na podstawie pochówku ludzkich szczątków i licznego uzbrojenia są tp groby Starożytnych Prusów.
Poniżej załącznik do tematu.

https://etalpykla.lituanistikadb.lt/object/LT-LDB-0001:J.04~2018~1581783566888/J.04~2018~1581783566888.pdf

I to jest jeszcze jedna dywagacja na pruskie pochodzenie Włodzimierza. Można więc wskazywać na istnienie wspólnoty dwóch indo-europejskich ludów Gotów Celtów i Sarmatów pra-Słowian. Z pewnością mieszkańcy Novogorodu byli Słowianami, nie byli Prusami, ale słowiańska wspólnota językowa być musiała i nie wątpliwie dodatkowo stwarzało to większą handlową harmonię.
Za kadencji papieża Innocentego III (1198-1216) w 1216 roku Prusowie zostali ochrzczeni w Rzymie, a ich misjonarz Chrystian (1180-1245) mianowany na pierwszego biskupa Prus. Oficjalnie Prusowie stali się Chrześcijanami. Po śmierci papieża, następca Grzegorz IX ogłasza krucjatę przeciwko Prusom. Powstaje pytanie dlaczego dokonany chrzest Prusów został zlekceważony, jaki był w Rzymie moralny stan Chrześcijaństwa. Było to jawnym zaprzeczeniem Chrystusa nauki, wiary Chrześcijaństwa, a przywołaniem do krwawych rozbojów i barbarzyństwa.
Krucjatę papież powierzył niemieckiemu zakonowi, Krzyżakom, uprzednio wyrzuconym przez Węgrów z Siedmiogrodu. Na pierwszy ogień Krucjaty Chrześcijańskiej na Prusy poszła ziemia Resji w prowincji Pomezanii. Stosunek sił przeciwko Prusom to 20 -1. Taki był początek Prus podboju.
W następstwach podboju prowincja Pomezanii razem z prowincjami Pogezanii i Warmii wspólnie i solidarnie przystąpiły do powstania przeciwko Krzyżakom. Niewiele to pomogło. Podczas drugiego powstania wszystkie Prusów prowincje stanęły do boju. Wodzowie z różnych prowincji zorganizowały siły oporu. Wspólnie walczyły z siłami chrześcijańskiej Europy. Pytanie, czy można powiedzieć, że Prusowie, był to sobie obojętny lud, nie zorganizowany lud, bez jakichkolwiek kontaktów a jednak do walki z najeżdzcą zorganizowany.
Badacze Prus jednomyślnie twierdzą, że Prusowie nigdy nie ustanowili państwa, że nie posiadali nadrzędnej władzy, i dlatego zostali podbici. Bardzo ograniczone myślenie. Jest to naukowy kamuflaż, nie mogą inaczej pisać, narazili by się klerowi. Podbój odbywał się pod protektoratem kleru, razem z Niemcami dokonał wielkiej zbrodni na Prusach. Zbrodnię podboju, ludobójstwa i niewolnictwa. Dzisiaj na ich ziemi 42 000 kilometrów kwadratowych nie ma rdzennej ludności. Z Prusami walczyła cała chrześcijańska Europa i cały czas pod protekcją katolickiego Rzymu. Trwało to 53 lata. Nie ma drugiego takiego przykładu, żeby włącznie z ludobójstwem, handlem niewolnikami, dokonywanym przez najeżdzców, zmagać się z tak liczną agresją, tak długo, tak nielicznego ludu. Nie było mocnych na tą siłę, z tego też powodu zakłamuje się wiedzę i historię o Prusach. Prusy dla Rzymu miały być kościelnym państwem ze zniewoloną po części wybitą ludnością. Inne były interesy Niemców, miasta Lubeka czy Breman dążyły do zapanowanie nad Bałtykim. Już wtedy był Drang nach Osten. Więc tylko skromnie, prawda podważyłaby autorytet kleru i papieży.

Taktyka inwazji Krzyżaków wzdłuż wybrzeża Zalewu Wiślanego okazała się skuteczną taktyką zapanowaniem nad Prusami. Rabunek i papieskie rozgrzeszenia zachęcały do udziału bandytów z całej Europy.
Jednostki terytorialne Prus, wyłoniły wodzów i Prusowie podjęli zorganizowaną wspólną obronę i kontratak. Wspólnie niszcząc co dopiero założone twierdze przez Chrześcijańską Krucjatę. Regularnej armii nie posiadali, ale wspólnie osiągnęli wiele sukcesów. Nie zdołali jednak opanować portów Elbląga i Królewca przez które cały czas przychodziły z Europy zbrojne posiłki plus zaopatrzenie. Obcymi dla siebie Prusowie nie byli, w walce wspólnie stawili opór całej Europie o swoją wolność. Ludobójstwo ze strony Krzyżaków było przyczyną Prusów klęski.


Taktyka Chrześcijańskiej Krucjaty podboju Prus.

Prawdą jest, że Prusowie zorganizowanej naczelnej władzy nie posiadali, nie mieli takiej potrzeby, a jeśli już, to tylko w konieczności militarnej obrony wtedy wybierali wodza. Jeśli weżmiemy pod uwagę, że obszar ziemi Prusów to około 42 000 kilometrów kwadratowych a na jednym kilometrze mieszkało pięciu Prusów to razem było ich w przybliżeniu 200 000 mieszkańców. Z pięciu na jednym kwadratowym kilometrze jeden mógł czynnie walczyć, maksimum walczących Prusów na całym ich terytorium mogło być 40 000. Spójrzymy na napad Resii, 20 000 najeżdzców przeciwko 1 000 obrońców. Inny przykład przybycie 40 000 armii króla Czech. W takim porównaniu Sparta czy Ateny, mają się nijak do Prusów. Trudno byłoby utrzymać jakąkolwiek organizację władzy czy społecznego ładu, na terytorium w takim rozproszeniu, a jednak potrafili się zorganizować przeciwko bestialswu Europy. Prawo było przestrzegane, a walka z dużo liczniejszą zorganizowaną sforą nie była łatwą.
Przytoczyć należy część ludu Jaćwięgów, którzy po przybyciu Słowian przemieścili się i przylgnęli do wschodnich rubieży terytorium Prus. Byli to Ugro-Finowie przybysze z gór Ałtaju. Pomimo kulturowej różnicy z Prusami byli bez konfliktowymi sąsiadami. Jakie były ich kontakty i jak współżyli z Prusami zbyt wiele nie wiemy. Najbardziej odnotowani zostali podczas Chrześcijańskiej Krucjaty, która także ich dotknęła, spotkał ich taki sam los jak Prusów. Sąsiedzkie kontakty nie stwarzały problemów.
Chrześcijańska Krucjata z niespotykanym na Prusów okrócieństwem dokonała nie tylko ludobójstwa, ale również zdemolowana została cała Prusów kultura, rodowa organizacja i stosunki społeczne. Na podstawie powyższych faktów można się zastanowić jak dalece jesteśmy oszukiwani przez obecnych historyków.
W wierzeniach Prusów, Bóg osobowo nie występował, i nie ma na to żadnych dowodów żeby taki był. Grupa wirtualnych Prusów założyła Kastę, a ta z kolei Sektę z bazą na Litwie. Zawładnęli ludzmi z intelektualnym niedomaganiem i dzisiaj uprawiają pogański rytuał przypisywany Prusom a realnie pochodzący z Litwy. Wytłumaczyć to, może tylko psychiatra. Na Prusach religią była matka natura, która dyktowała Prusom sposób życia. Każde cykliczne, roczne wydarzenia, kończyły się niezwykle uroczyście przy śpiewach i tańcach, obfitym dla wszystkich wystawnym kulinarnym przyjęciem. Uroczystości te, kler uznawał za pogaństwo. Niewątpliwie dużo było zabobonów, ale tak to działa do dzisiaj wśród ciężko pracującego ludu. Rodzina i wolność przedstawiały dla Prusów największą wartość.
W potrzebach Prusowie byli samo wystarczalni, z handlu zamożni, sąsiadów szanowali, podbojów nie prowadzili. Mając od starożytności szerokie handlowe kontakty, z pewnością posługiwali się jakimś pismem, ale nic nie dotrwało, co nie zostało zagrabione, to zostało spalone. We współczesnych im czasach kulturę jaką reprezentowali w porównaniu ze swoimi sąsiadami była kulturą ponad czasową.
Niewątpliwie mogły być nieznane, z sąsiadami Prusów negatywne sytuacje na pograniczu. Pierwotnie żadnej zaczepności ze strony Prusów nie było, chociaż zarzuty takie są im stawiane. Wielokrotnie zdarzały się słowiańskie rabunkowe wypady na nie bronione Prusów pogranicze. Prusowie brani byli w niewolę i zasiedlani w odległych regionach Korony. Do dzisiaj nazwy miejscowości świadczą o ich tam obecności. W rewanżu Prusowie nie byli dłużni i dla poskromienia takich sąsiedzkich wypadów jednostkowo się rewanżowali. Natomiast specjalnych Prusów wypadów na Słowian w celach rabunkowych nie było. U Słowian po prostu nie było co grabić. Były jednak inne zdarzenia. Liczny lud Jaćwięgów przez pustą prowincję Galindii notorycznie najeżdzał Słowian. Z reguły przypisowane to było Prusom.

KONFEDERACJA PRUSÓW. Pomimo skromnych żródeł i braku dostępu do ich pełnej zawartości, temat Konfederacja Prusów może historię Prusów wzbogacić. To, że nie była ona zapisana, nie ma znaczenie, a jeśli tak, to tylko dla sceptyków. Prusowie nie byli sobie obcymi i bez wątpliwości nie byli sobie wrogami. Ciągłe pisanie o zdradach Prusów, jest tematem zastępczym dla podkreślenia, że Prusom odpowiadała obecność Krzyżaków. Kontynuowanie walki z liczebniejszą nawałą, czy obrona grodów w wielu przypadkach i wielokrotnie dla Prusów była wprost niemożliwa. Z archiwalnej wiedzy możemy się dowiedzieć, że Prusowie raczej gotowi byli zginąć aniżeli się poddać. Łączyła Prusów wspólnota zakątka ziemi którą zamieszkiwali, wspólne szlachetne prawo, i z opinii podróżników, kronikarzy wiemy, że wspólnie mieli się dobrze bez wewnętrzych zakłóceń. Inaczej i wręcz tragiczną opinię o Prusach propagował kler, która do dzisiaj jest hołdowana. Z jakich to powodów, nie będziemy się powtarzać. Hańba dla tych wszystkich którzy posługują się starymi fałszerstwami. Jest to zwarta grupa historyków i ich adjutantów, którzy trzymają straż nad tym, żeby nie zmieniać porządku wiedzy ustalonej z przed wieków. Jak do tej pory nie ma odważnych żeby się przeciwstawić tym ustaleniom, i dotychczasową wiedzę poddać analizie. Staram się częściowo ich rozumieć, gdyby to robili z widokiem na awanse i zarobkami byłoby gorzej. Nauka powinna być nauką, odpowiednio reprezentowaną. Instytut naukowy w Prusów temacie powinien rozwijać tę naukę, a nie zmieniać tylko swoją nazwę. Jego skład to drugorzędna sprawa. Bałtyk wyschnie i nic się nie zmieni.

Na zakończenie pozdrawiam czytelników.

Sławomir Klec Pilewski                   Pażdziernik 2020

MAIL: PRUS@PRUSOWIE.PL


Początek Strony