KONTAKT

MAIL: PRUS@PRUSOWIE.PL


Licznik


PILEWSCY SAGA
Grzegorz Białuński
RÓD PRUSA KLECA
PUBLIKACJE
PUBLIKACJE
Aneks I

PUBLIKACJE
Aneks II

<< Historia Eseje Listy

Dwie podkowy

Dzień dobry znalazłem dwie podkowy sądzę że Państwo wiecie coś na ich temat.


     Drogi Panie, podkowy te znalazłem pod Działdowem blisko utwardzonego pola bitewnego pośród łąk torfowych z okresu średniowiecza jako zaskoczenie dla lekkiej jazdy przeciwnika. Znajdowały się zaledwie 5m od utwardzonej drogi na niewielkim wzniesieniu  w zgliszczach, kawałkach niedopalonego drzewa, czegoś co przypominało skawaloną i nie   wypaloną do końca  smołę. Myślę że w tym miejscu poległ koń a jeździec sprawił mu VAL HALE pożegnał jak wojownika i druha .Nie oddał go do rakarni  i nie pozwolił wrzucić do wapna. Koń który nosił te podkowy z pewnością umiał nimi władać i był waleczny. Po powrocie do domu wraz z podkowami wysłałem zdjęcia do Muzeum w Grunwaldzie po godzinie zadzwonił Pan z muzeum potwierdzając że krzyżackie i zamówił obie. Ze względu na miejsce w jakim je znalazłem oraz fakt pożegnania godnego konia przez swego jeźdźca, odruch bardzo ludzki oraz nietypowy kształt sugerujący na ich nie codzienne pochodzenie postanowiłem zbadać ich przeszłość.
     Wiem że są Pańskiego herbu kontaktowałem się nawet z jedną rodziną herbową ale nie chcieli ich. Nie bardzo pasowało mi oddać je do Grunwaldu więc postanowiłem przekazać je staroście w Działdowie by ten z kolei oddał je WKZ w Olsztynie i tam zadecydowano co dalej. Starosta odesłał mnie do Burmistrza i tam zostały. Jutro z samego rana zgłoszę do Olsztyna ten fakt .
     Z tymi podkowami jest dziwna sprawa chodziłem po łąkach cztery miesiące najpierw tuż przed otwarciem muzeum znalazłem litewską, zaraz po otwarciu te dwie piękne, niecodzienne - brakujące ogniwo w historii. Przypomniała mi się legenda o której kiedyś opowiadali moi rodzice jak miałem kilka lat, myślałem że po to by nastraszyć aby po nocach się nie szwendać - .Pomiędzy Kurkami a Działdowem w połowie drogi jest niewielka górka  nazywają ją Kowalowa. Rzekomo na tej górce kowal z garstką zbrojnych zasadził się na Litwinów w obronie Kurek, zbrojni zginęli a jego powiesili na przydrożnym drzewie. Każdy pieszy idący po zmroku od Działdowa po minięciu górki widział za sobą  czarnego psa który pojawiał się znikąd i towarzyszył w pewnej odległości aż do wioskowej figurki. Czy to tylko legenda? - Gdy ja stanąłem on też się zatrzymał obejrzałem się za siebie on też się obejrzał przeszyły mnie dreszcze, ale z opowieści wiedziałem że nie robił nikomu krzywdy, szliśmy tak razem słyszałem cichy stukot pazurów o asfaltową powierzchnię, kilka razy przemówiłem do niego by poczuć się raźniej, dodać sobie otuchy. Kiedy doszedłem do figurki odkręciłem się, podziękowałem za towarzystwo i bezpieczne odprowadzenie. Nie widziałem jego pyska ale to był duży czarny wilk, odkręcił się i wolno ze spuszczonym ogonem potruchtał na swoje miejsce. Jeszcze raz towarzyszył mi w pieszej wędrówce jego widok dał mi poczucie bezpieczeństwa. Myślę że to Pana przodek po utracie jedynego przyjaciela, tej którą kochał: rodzice wydali za mąż. Miał dość wykonywania rozkazów krzyżackich, czynienia krzywd, wraz ze swoją drużyną porzucili płaszcze i lśniące zbroje do nich dołączył kowal ten który zrobił te podkowy razem poszli  na tą górkę zmazać własną krwią grzechy których się dopuścili. Za życia nie miał wyboru, po śmierci go dokonał. Wolał zostać na ziemi i pod postacią Wilka czuwać nad wędrowcami   niż iść do nieba i patrzeć przez wieki jak z jego ukochaną jest jej mąż i dziatki.  

                Czy ta  kamionka skrywa szczątki Pana przodka? może uda mi się potwierdzić tą legendę.

     Panie Sławku z tymi podkowami nie mogłem inaczej. Przez wzgląd na mojego dziadka po którym prowadzę gospodarstwo, a który podczas jednej wojny nosił dwa mundury. Pierwszy Polski - bronił w nim Twierdzy Modlin, po jej poddaniu trafił do Niemieckiej Armii jako Prusak i rzucono go na front. Walczył do momentu gdy natrafił na Swoich w przeciwnych okopach. Wtedy wystawił prawą rękę w którą otrzymał przestrzał a był strzelcem wyborowym. Wojna się wtedy dla niego skończyła. Za ten czyn stracił cały majątek  krowy, konie świnie oraz ziemię wozy bryczkę i maszyny oddać musiał Niemcowi i u niego musiał służyć całą rodziną zapłacił wysoką cenę za bycie Prusakiem.Mama miała wtedy 11 lat straciła szansę na naukę, bawiła dzieci. Dzięki temu że zostaną zbadane i opisane, być może trafią do podręczników, i co najbardziej wywołają retorykę na temat losów ludzi pochodzenia Pruskiego.

Adam Janiszewski Kurki k/o Działdowa



Komentarz; Panie Adamie bardzo dziękuję za tak ciekawe Pańskie słowo. Niestety dla naukowców z miejsca wszystko co znalezione jest krzyżackie, jak można być tak ograniczonym? Do tej pory nigdzie archeolodzy nie ogłaszali znaleziska podków. Jest to bodaj że pierwsze takie znalezisko i jeszcze z opisu P. Adama wygląda na żelazo dodatkowo hartowane, co i jest dowodne na ich tak długie przetrwanie. Podkowy mogą pochodzić z okresu Wojny Trzynastoletniej, czyli z połowy XV wieku. Spalenizna występująca w miejscu znalezienia, dowodzi o pruskim pochodzeniu podków.
Prusowie wielokrotnie robili pochówek koniowi lub był spalany.      Zdecydowanie podkowy należały do rycerza ciężko zbrojnego, wielkość podków o tym świadczy.
     Spędzając noc w domu na Prusach, bardzo blisko jeziora, podczas wielkiego huraganu, pomimo szumu drzew, najwyrażniej słyszeć można było, przerażliwe, przenikliwe, nieprawdopodobne jęki podobne do męczonego ludu. Straszliwe przeżycie, było to w nocy co jeszcze bardziej potęgowało te jęki, jest nie do zapomnienia. Trudno to tylko wiatrem wytłumaczyć, wychodząc na zewnątrz domu głosy-jęki stawały się jeszcze bardziej rzeczywiste, w następnych latach nigdy nic podobnego nie wydarzyło się. Ziemia ta spokojną nie jest.

MAIL: PRUS@PRUSOWIE.PL


Początek Strony