KONTAKT

MAIL: PRUS@PRUSOWIE.PL


Licznik

O Języku pruskim, lekcja 1

Język Prusów lekcje:  « 1 »    « 2 »    « 3 »    « 4 »    « 5 »    « 6 »



Z języka pruskiego w formie pisemnej do naszych czasów dotrwało nieco ponad dwa tysiące słów. To niedużo, ale wystarczająco wiele by po wpisaniu do internetowej przeglądarki :
Język pruski, Old prussian language, albo Alt preussische Sprache otrzymać wykaz setek adresów i publikacji dotyczących tego właśnie języka. Są silne ośrodki uniwersyteckie, posiadające katedry języków bałtyjskich czy słowiańsko-bałtyjskich.
W bibliotekach są znakomite księgi historyków, są prace analizujące pruską gramatykę czy wspólne słowiańsko-bałtyjskie rdzenie albo wpływ języka niemieckiego na język pruski.
Ale poza grupą entuzjastów, skupionych wokół Letasa Palmaitisa z Kowna nikt nie pracuje nad rekonstrukcją samego języka, właśnie w oparciu o te „nieco ponad dwa tysiące słów”.
Pruskie wyrazy ze Słownika Elbląskiego ( 802 słowa w dialekcie pomezańskim) znakomicie przetrwały próbę czasu, są mocne i poza naprawdę sporadycznymi wyjątkami nie wymagają żadnych korekt, Nieco trudniej jest ze Słownikiem Simona Grunau (100 słów) i trzema katechizmami w dialekcie sembijskim, wydanymi w XVI w. , gdzie zmiany w zapisach tych samych słów, poczynione w ciągu 16 lat ( między rokiem 1545 a 1561) są bardzo duże.
Ale w każdej z tych wersji czy to Słownika Simona Grunau czy katechizmów rdzenie pozostają te same i nie ma kłopotów ze zrozumieniem tekstu.

I właśnie tą drogą idąc myślę o języku pruskim przede wszystkim jako o narzędziu komunikacji.
Pruskich plemion było 11, każde z nich mówiło swoim dialektem, ale gdy w XIII wieku Prusowie jednoczyli się w kolejnych powstaniach przeciwko Krzyżakom, różnice w wymowie, odmianie rzeczowników czy czasowników nie były żadną przeszkodą w ustaleniu wspólnej strategii czy w rozumieniu rozkazów wydawanych na polu bitwy.
Najstarszym zapisanym zdaniem w języku pruskim jest dopisek odnaleziony w roku 1974 przez McCluskey‘a na stronie jednego z łacińskich foliałów w Bibliotece Uniwersyteckiej w Bazylei w Szwajcarii Kayle rekyse. thoneaw labonache thewelyse.
Eg. koyte poyte. nykoyte. pe^nega doyte

Jest to tzw. Epigramat z Bazylei , datowany na rok 1369.
Na jego temat pisali chyba wszyscy prusolodzy :

Schmalstieg, Matasović, zwłaszcza Jos Schaeken napisał bardzo obszerne opracowanie,
Oczywiście każdy z nich przedstawił swoją wersję oryginału:
Mažiulis: kails rikis, tu n‘au labans tevelis / ik k(v)oi-tu pot, nik(v)oi-tu penigan dot.
Witaj panie, ty nie (jesteś) już dobrym wujaszkiem, jeśli chcesz pić (a) nie chcesz grosika dać
Kortlandt: kaile rikis, tu ni jau labonas tewelis / ik kwai tu potwei, ni kwai tu penega dotwei
Witaj panie, ty nie już dobry wujaszek, jeśli chcesz pić (a) nie chcesz grosika dać
Palmaitis: Kaîls rikîse! Tu ni jâu laban asei tçwelise, ik kwaitçi pôiti, ni kwaitçi peningâ dôiti”.
Witam (cię) panie! Ty nie (jesteś) już dobrym wujaszkiem, skoro chcesz pić (ale) nie chcesz (nam ani) grosika dać”.
No i jaka to katastrofa lingwistyczna nastąpi gdy zestawimy powyższe korekty oryginału?
Nie dzieje się nic, wszystkie teksty przekazują tę samą myśl.
No może Herr Schmid, pohulał na tym tekście za bardzo , twierdząc że jest on adresowany do Boga i proponując następujące tłumaczenie:
“Salve, o Herr! Du bist wohl nicht mehr unser Vater (Vä-terchen. Wenn ich trinken will, wilst du kein Geld geben“ - Bądź pozdrowiony o Panie ! Ty już nie jesteś naszym dobrym Ojczulkiem, Jeśli ja pić chcę a ty nie chcesz żadnych pieniędzy dać.

Może więc przenieśmy się na chwilę do Pragi, jest rok 1369, październikowe popołudnie, właśnie skończyły się wykłady i studenci wychodzą z uniwersytetu.

Ka mes seggimai szandeinan ? Co robimy dzisiaj ?
Może pójdziemy do rybaków nad Wełtawę i zobaczymy jak budują most ? Samil, idziesz z nami?
Nieee, muszę przeczytać “Questiones super Meteororum” pożyczyłem. Zresztą ty i Kusse trzymacie się razem, gadacie między sobą tylko po prusku, a ja? co rozumiem? Pienkte prei desimte, piąte przez dziesiąte... Wystarczy że trochę mówisz, a zrozumiesz wszystko, bo my nie idziemy filozować, ani rozprawiać o Meteororum, tylko życie poznawać idziemy, żywych ludzi...
A jak chcesz to będziemy mówić po łacinie.
Abo po nimiecku, dodał Kusse
Abo po polsku,
Pa ruski, kak chaczesz.
Duszi izpresta wissan, dusza zrozumie wszystko.
Idziemy nad Wełtawę, popatrzymy jak buduje się most, popatrzymy jak naprawiają sieci. Tam jest dobra karczma, byliśmy tam z Kusse w zeszłym roku. Wiesz, tam karczmarz rozumie wszystkie języki świata.
Wchodzimy to ja mówię
Laban deinan, a on grzecznie : Dobri den,
Mówię: dwai piwi, a on już niesie nam dwa piwa i pyta - und Brot mit szmelc ?
To ja mówię : labai Brote, dobrze bracie, niech będzie chleb ze smalcem. Praga tętniła swoim życiem,
To nie to co jego rodzinny Elwing, nie wspominając już o maleńkim Tolke, skąd przyjechał Samil, no może Torn z którego pochodził Kusse mógł choć trochę równać się z Pragą.
Poszli Żelazną, przeszli przez pusty już teraz targ i potem w lewo w Płatnerską i w stronę rzeki.
Mijali kuźnie.
Kowale młotami wybijali swój rytm bung-bung, dym z palenisk wgryzał się w oczy
Kusse, patrz i ucz się
Wutris=kowal, kamenis=komin, Preitalis=kowadło, raples=cęgi,
Plajnis=stal, gelso=żelazo, kassoje=mosiądz..
Doszli do rzeki ,
Samil powiedział - wiem, rzeka nazywa się ape, a lajbe to łódź, tiltis to most.
Be Tu billi kai Tu ne presta prusiskai !
I ty mówisz, że nie rozumiesz po prusku ! krzyknął Kusse.
Roześmieli się wszyscy trzej.
Zbudowane już były trzy filary, znacznie szersze niż przyczółki po zerwanym przez lód moście kamiennym, nazywanym mostem Judyty.
Barka z kamieniem stała zacumowana przy nabrzeżu.
Trochę im wolno idzie ta robota, pomyślał.
Dziadek opowiadał mu, że w najdawniejszych czasach były w Prusach budowane mosty przez bagna, i dla niepoznaki schowane tuż pod powierzchnią wody. Wbijali dębowe pale w dno potem kładli belki poprzeczne, potem znów belki podłużne i jeszcze raz belki poprzeczne, gęsto tak, żeby po równym mógł przejechać wóz albo przejść człowiek tylko trochę ponad kostki zamoczywszy stopy.
Dobiegły ich jakieś krzyki.
Wywróciła się łódka, do której robotnicy przeładowywali kamień z barki.
Dwie głowy, małe czarne punkty unoszone przez prąd rzeki.
Jeden już uczepił się liny przeciągniętej w poprzek rzeki,
drugi zniknął pod wodą.
Nie ! wypłynął tuż przed pływakiem unoszącym linę !
Złapał się !
To dobrze, to dobrze.
Razem z tłumem gapiów patrzyli jak obaj przekładają po linie ręce, powoli przybliżając się do brzegu . Zbiegli się i inni od budowy mostu, zaczęli ściągać sznur.
Już pierwszy wyszedł na płyciznę.
Po chwili wyszedł na brzeg drugi.
Strach przy takiej robocie, ksiądz na mszy ogłaszał czasem że znów przy budowie mostu ktoś utopił się, albo że przygniótł go kamień.

Idziemy do karczmy !
Biegniemy !
Składamy się po trzy denary i zobaczymy jaka będzie zabawa.
Siedli przy stole .
Zastukał kostkami palców w blat : Samil, ka sta ast ? co to jest ?
Stolis !
Ne stolis ter stalis , bet mazi bout. nie stoł tylko stół, ale może być
A to ? chwycił za oparcie stołka.
Kresle.

A teraz zamów u karczmarza piwo i coś do jedzenia
Dobriden, pivo a jidlo
Pivo dla trzech a peczene slepice to je sedm denarou
Ka ast slepice?
Slepice to je polsky kura. A penize mate ?
Mame, mame - tak to prosime pivo a trzi sklenice, slepice a chleb.

Samil, dobrze zamówiłeś, ja u Niemca w Toruniu nie zamówiłbym lepiej Krugis to jest dzbanek, drawine=czarka, a gejtko to chlebek,
Jakbyś chciał chleba z masłem to po prusku się mówi - geitko sen anktan,
A chleb z miodem to geitko sen meddo,
a kiełbasa to laitian.
Kajles !
Popijali piwo, karczma to karczma, wszędzie znaczy tak samo
i dobrze wypieczona kura, nie za chuda, nie za tłusta w sam raz.
Dobrze, że ci dwaj się nie utopili, ten drugi dobrze że był dzielny, że też złapał się liny.
Kajles ! poskajles ! eni perandros - przepijali do siebie.
Z Kusse znał się już od zeszłego roku, teraz przybył do nich Samil, jego ojciec dostał od Wielkiego Mistrza przywilej na połów ryb i matka uprosiła by wysłał najmłodszego syna do szkół, najpierw do Kulm, a teraz do Czech , do Pragi.
Kusse był synem toruńskiego kupca, znał się na suknach i wonnych korzeniach, przywożonych z dalekich krain.
Przyjedziesz do mnie weźmiemy konie i pojedziemy do lauksu , mój wujo to potrafi robić takie zimno nawet w środku lata że gorzałka wychodzi mu jak spiritus sanctus.

Karczmarzu !
Oh dzban podnosi się tak leciutko, chyba pusty... - Zawołał Kusse przez zapełniającą się ludźmi karczmę, Jeszte pivo !
Scholari - Penize mate ?
Mame jeszte dwa denari,
Dobrze mluvite czesky, odkud vi ste ?.
Z Pruska mi sme , Tans ast iz Tornu, tans ast iz Tolku be As asma iz Elwingu.
Mes asmai en Karolove univerzite.
Kajles !
A dobre praskie piwo wypełniało im tętnice, mieszało się z młodą krwią, Kusse nabrał powietrza w płuca. Obie dłonie położył na stół.

Teka wundo kirsa stabi,
Warst, dwai , tri
Swaju mergu mijli wajklis
Warst, dwai , tri
Be mergine perwedai
Kittan zaugin trepa
Warst debikan
Warst malkin

Kusse śpiewał jak król tenorów, mistrz nad mistrze
Cała karczma pulsowała od jego śpiewu, siedzący za stołami ludzie
przytupywali, stukali czarkami.

Po kamieniach woda płynie
Raz, dwa, trzy
Chłopiec kocha się w dziewczynie
Raz, dwa, trzy
A dziewczyna zwodzi
Zmiennym krokiem chodzi
Raz szerokim,
raz wąskim

A teraz to dopiero gruchnął śmiech, tak głośny jakby chciał unieść
słomianą strzechę karczmy aż do gwiazd.

Ktoś przysiadł się do nich.
Słyszałem jak mowiliście karczmarzowi że nauki bierzecie na
uniwersytecie Karola.
A gdzie macie stancyją, kanclerz praski za dwa tygodnie wydaje bal z okazji pełnoletniości córki, ułóżcie kilka sztuczek i wesołych pieśni, każdemu dam po pięć groszy.
My dwaj jesteśmy u Havlovej pod Żelezną 10, A gdzie was szukać panie, bo co będziemy po próżnicy facecje zmyślać jak się wam myśl odmieni.
Dzban piwa teraz płacę i daję grosz zadatku dla śpiewaka, może być ?
A jakby co, to tu u karczmarza zostawię dla was pismo, może być ?
Bawcie się , skinął na karczmarza. Pivo!
Więc pili piwo,
już zaczęli rozmyślać jaki to będzie bal,
Samil opowiadał jak tańczą nad morzem, palą ognie,
okazał się bardzo dobrym kompanem.
A u mnie to najwięcej w bębny walą i w piszczałki dmą
Kusse zaczął wybijać dłońmi jakiś równy rytm.
Łado , łado , łado
Łado , łado , ładoooo
Pomyślał, jakby gdzie można pożyczyć lutnię...

Podszedł do ich stołu jakiś wystrojony postawny jegomość,.
Gutenabend Jungen, dobrzi śpiewanie
Czi ja mogiem sze z wami napicz ?
Herr ober ! Kanne fur uns,
Przysiadł się do nich.
Samil zaczął się kiwać na stołku
A ja nie chcę z nim pić.
Ten nalał piwa do kubków,
Prost !
Kusse wychylił.
A ja nie chcę,
A ja nie chce żebyśmy byliśmy, uns,
Ja wiem jak jeden niemiecki wójt podstępem dobrego gospodarza zabił, wykradł jego ziemię,
i na zatratę wszystko poszło, cała rodzina,
matka jak najgorsza kuchta na służbę poszła,
córki dwie jako dziewki uliczne,
ich syn gdzieś do miasta się najął.
Taki sam ten wójt niemiecki był jak on, duży, tłusty

Ten wychylił swój kubek,
Patrzył zdziwiony,
Że oni dwaj nie piją.
Kusse wytrzeszczył na niego oczy:
cufil trinken.
Pssss, cufil, cufil, pstrykał palcami

Ich nicht bezale !, gniewnie odsunął krzesło.
Nichts !
Kusse podniósł się i powiedział głośno
Kajle rikijse !
Tou ne jau assei laban tewelise
Ik pojte, kojte - nekojte, pęnenga dojte !
Ten cały czerwony na twarzy , rzucił na stół dwa denary.
I wyszedł trzaskając drzwiami.

Dobrze mu powiedziałeś !

Wyszli pod pełne gwiazd niebo.
Miasto już zapadało w sen, zanurzały się w Wełtawie dachy domów, nie dokończone jeszcze filary mostu i wieże.

Dobrze mu powiedziałeś !
I dobrze że ci dwaj przy moście nie utopili się.
Co ?, wymyślimy pieśni i sztuczki na bal u kanclerza ?
Odprowadzili najpierw Samila, który mieszkał przy rynku
Całą drogę mruczał
Żebym tylko nie zapomniał jak mu powiedziałeś :
Kajle rekise,
Tou ne jau laban assei tewelise
Eg pojte, kojte, nekojte, pęnenga dojte !

Mattis Piegat 2008


PILEWSCY SAGA
Grzegorz Białuński
RÓD PRUSA KLECA
PUBLIKACJE
PUBLIKACJE
Aneks I

PUBLIKACJE
Aneks II

MAIL: PRUS@PRUSOWIE.PL


Początek Strony